Język kreuje naszą rzeczywistość. Prawdopodobnie nie ma lepszego przykładu na prawdziwość tego stwierdzenia od określeń, którymi ludzie na całym świecie opisują zespół nieprzyjemnych objawów występujących po nadmiernym spożyciu alkoholu. Niemieckie Katzenjammer, francuskie gueule de bois czy tureckie akşamdan kalma to tylko niektóre z przykładów, jak obrazowo opisuje się syndrom dnia poprzedniego w innych językach. Co dosłownie oznaczają te określenia? Co pierwotnie znaczyło i skąd pochodzi rodzime słowo kac? Na pytania te odpowiadamy w poniższym artykule!
Syndrom dnia poprzedniego, choć jest zjawiskiem dość powszechnym, jest w naszym rodzimym języku nieco zaniedbany. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że polszczyzna nie doczekała się własnego, oryginalnego określenia na złe samopoczucie po alkoholu. Staropolskie słowo pochmiel, oznaczające przepicie, pochodzi bowiem z języka rosyjskiego, z kolei nowożytny kac (jak i jego mniej popularne formy) stanowi zapożyczenie od naszych zachodnich sąsiadów ‒ Niemców.
Wszystko zaczęło się od germanizmu Katzenjammer, który stanowi zlepek słów Katze, czyli kot oraz Jammer ‒ skomlenie, lament, płacz. Nie tak dawno temu, bo w latach 20. i 30. ubiegłego wieku, posługiwano się w Polsce tym zwrotem w niemal niezmienionej formie: katzenjamer lub kacenjamer, niekiedy nieznacznie skracając go do kacenjamy. Niedługo później, w latach 50. i 60. pojawił się w polszczyźnie kociokwik, stanowiący spolszczenie niemieckiego Katzenjammer. O popularności określenia kociokwik może świadczyć fakt, że zostało ono zawarte w oficjalnym Słowniku języka polskiego, wydanego w 1961 roku. Stopniowo, na przestrzeni lat, kociokwik został wyparty przez skróconą, doskonale znaną nam dziś formę ‒ kac.
Nad problematyką syndromu dnia poprzedniego pochylił się Stanisław Ignacy Witkiewicz ‒ polski pisarz, filozof i malarz, znany pod pseudonimem Witkacy. Irytował go fakt, iż Polacy, naród skądinąd uwielbiający alkohol, nie mają własnego określenia na złe samopoczucie po piciu i muszą posiłkować się zwrotem zapożyczonym z języka niemieckiego. Artysta zatem wymyślił i spróbował wprowadzić do polszczyzny swoje własne określenia na kaca. Najpopularniejszym neologizmem Witkacego jest prawdopodobnie glątwa, która jako określenie na syndrom dnia poprzedniego została użyta w powieściach Michała Choromańskiego czy w filmie Siekierezada Edwarda Stachury, jednak do powszechnego użytku nie weszła.
Zainteresowanie mogą wzbudzić także inne wymyślone przez Witkacego zwroty. O ile popijnik, popijawka czy piciowyrzut wydają się określeniami adekwatnymi, choć dość zwyczajnymi, tak sumienioból wydaje się być strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o dolegliwości związane z kacem. Jeszcze bardziej obrazowe są neologizmy wnętrzostęk i wnętrzoból, które nie pozostawiają zbyt wiele do wyobraźni, jeśli chodzi o samopoczucie po hucznej popijawie.
Podróżując po świecie, szybko zauważamy, że każda kultura ma swoje unikalne podejście do życia, w tym także do sposobów radzenia sobie z konsekwencjami nadmiernego spożycia alkoholu. Kac to uniwersalne zjawisko, ale nazwy, jakimi jest określany w różnych językach, mogą być zaskakująco różnorodne i pełne kolorowych metafor. Duża część zagranicznych określeń na kaca kryje w sobie nie tylko językowe ciekawostki, ale także odzwierciedla kulturowe podejście do alkoholu i skutków jego nadmiernego spożycia.
Okazuje się, że nie tylko my zapożyczyliśmy określenie na kaca od Niemców. Dla Czechów i Słowaków kac to kocovina. Słowacy mają jednak inne, nieco bardziej pomysłowe określenie na ten stan. Słowo opica dosłownie oznacza małpę. Może to sugerować, że kac sprawia, iż człowiek czuje się, jakby miał małpę na plecach lub w głowie, co jest metaforą ciężaru i dyskomfortu związanego z tym stanem. Co ciekawe, Katzenjammer to niejedyne określenie Niemców na kaca. Nasi zachodni sąsiedzi obecnie częściej nazywają syndrom dnia poprzedniego określeniem Kater, co w wolnym tłumaczeniu oznacza… kocura.
Anglicy znani są z posiadania wielu określeń opisujących pewne zjawiska. Nie inaczej jest z kacem. Najpopularniejsze określenie ‒ hangover ‒ w odniesieniu do kaca zostało po raz pierwszy użyte dopiero pomiędzy 1902 a 1904 rokiem. Zwrot ten znany był jednak wcześniej i oznaczał w wolnym tłumaczeniu: przetrwanie lub coś, co pozostało z przeszłości. W języku angielskim syndrom dnia poprzedniego określany był również mianem black dog (czarny pies), blue devils (niebieskie diabły), morning fog (poranna mgła) czy hair ache (ból włosów). Jeszcze barwniej kaca opisują Francuzi ‒ gueule de bois oznacza bowiem nic innego jak… drewnianą mordę. Hiszpanie po popijawie cierpią z powodu resaca, co w wolnym tłumaczeniu oznacza odpływ.
Spoglądając na mapę świata nieco dalej, docieramy do Turcji. Tam odczuwa się aksamdan kalmalık, czyli wieczorną pozostałość. Mieszkańcy dalekiej Azji, z uwagi na różnice w metabolizmie alkoholu, odczuwają kaca wyjątkowo dotkliwie. Japończycy dzień po imprezie są zatem futsukayoi, czyli pijani drugiego dnia, a Chińczycy ‒ suzui, czyli wciąż pijani.
Kac, choć często traktowany z przymrużeniem oka, ma zaskakująco głęboki wpływ na kulturę i język. Jest to zjawisko, które łączy ludzi na całym świecie, będąc jednocześnie źródłem inspiracji dla artystów, pisarzy i twórców kultury.
Tematyka alkoholu i kaca nierzadko jest poruszana w polskiej literaturze. W powojennej Warszawie z niezwykle uciążliwym kacem zmagał się jeden z bohaterów powieści kryminalnej „Zły” Leopolda Tyrmanda. Niezwykle bogaty opis kaca przedstawia nam również Jerzy Pilch w „Monologu z lisiej jamy”. W gombrowiczowskim „Ferdydurke” nadużywanie alkoholu i kac były elementem groteski i absurdu. Nie można oczywiście zapominać o Julianie Tuwimie, znanym powszechnie głównie z bajek i wierszy dla dzieci, który napisał „Polski słownik pijacki”. Temat picia alkoholu i jego przykrych skutków okazał się inspirujący także dla naszej polskiej noblistki ‒ Wisławy Szymborskiej. Jak pisała ona w swoich odwódkach: „Od koniaku finał na haku. Od likieru równyś zeru. Od bourbona straszna śledziona.”.
Choć kac niewątpliwie był ogromną inspiracją dla rodzimych i zagranicznych twórców, wcale nie musisz doznawać jego wątpliwych uroków na własnym organizmie. Jeśli zabrakło Ci powściągliwości w piciu koniaku, likieru czy bourbona, zawsze możesz skorzystać z odtrucia alkoholowego i pozbyć się kaca w godzinę!