20 marca, czyli dzień, w którym w Polsce ogłoszono stan epidemii związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2, stał się początkiem ważnych zmian gospodarczo-społecznych. Czy nowa, pandemiczna rzeczywistość ma wpływ na rozwój uzależnienia od alkoholu w Polsce? W poniższym artykule odpowiemy na to pytanie oraz postaramy się przybliżyć czynniki, które mogą być odpowiedzialne za zmianę wzorców spożycia alkoholu w ostatnich miesiącach.
Czy wiesz, że tygodniowo pojawia się ponad 2000 publikacji naukowych na temat wirusa SARS-CoV-2? Okazuje się, że kilkadziesiąt z nich dotyczy związku pandemii koronawirusa z konsumpcją alkoholu. Skupienie badaczy na tym temacie nie jest bynajmniej bezzasadne – alkohol może być przecież jednym z czynników wpływających na przebieg zachorowania na COVID-19. Również w Polsce powstało kilka badań na temat konsumpcji alkoholu w ostatnich miesiącach. Niestety, ich wyniki nie napawają optymizmem.
Pierwsze badanie zostało przeprowadzone jeszcze w kwietniu i objęło ono swym zasięgiem grupę kilkuset Polaków. Ankietowani byli oceniani na podstawie uznanych testów, w tym opracowanego przez WHO testu AUDIT (przesiewowy test wykrywający problemy z alkoholem), kwestionariusza PSS 10 (oceniającego poziom stresu) czy kwestionariusza Mini-COPE (oceniający strategie radzenia sobie ze stresem). Okazało się, że prawie 30% ankietowanych zmieniło swoje przyzwyczajenia – 16% piło mniej, a 14% więcej w porównaniu do okresu przed pandemią COVID-19. Co więcej, blisko 30% respondentów piło alkohol w nadmiernych ilościach, co znacznie przewyższa dotychczasowy odsetek tego zjawiska w naszym kraju.
Wyniki innego badania, przeprowadzonego na przełomie kwietnia i maja, są dość podobne. 14,6% ankietowanych przyznało, że ich spożycie alkoholu wzrosło. Jednocześnie aż u 45,2% palaczy tytoniu zaobserwowano wzrost intensywności nałogu. Co zaskakujące, w przypadku wzrostu spożycia alkoholu w czasie pandemii, czynniki takie jak: płeć, wykształcenie czy miejsce zamieszkania, wydają się nie wpływać na to zjawisko.
Alarmujące są wyniki innego badania ankietowego, oceniającego spożycie alkoholu u lekarzy poddanych kwarantannie bądź izolacji. Przeszło 53% ankietowanych przyznało, że ich konsumpcja alkoholu wzrosła. Okazało się, że około 40% lekarzy sięgało po alkohol więcej niż 4 razy w tygodniu, a 20% ankietowanych piło ponad 7 standardowych dawek alkoholu przy jednej okazji. Najczęściej wskazywane motywacje do picia alkoholu to poczucie lęku i beznadziejności.
Wzrost spożycia alkoholu w odpowiedzi na sytuacje kryzysowe to doskonale poznane zjawisko. Obserwowano je zarówno po przejściu huraganu Katrina czy po atakach na World Trade Center, jak i podczas kryzysu ekonomicznego w latach 2007-2009. Epidemia również wpisuje się w ten trend, na co wskazuje znaczny wzrost konsumpcji alkoholu w krajach Azji podczas epidemii wirusa SARS w 2003 roku. Jakie są przyczyny tej zależności?
Okazuje się, że osoby spożywające większe ilości alkoholu podczas pandemii, już wcześniej piły w sposób nadmierny. Co istotne, osoby te rzadko lub nigdy nie wykształcały pozytywnych strategii radzenia sobie ze stresem, sięgając zastępczo po używki. Ma to bezpośredni związek zaburzeniami psychicznymi, na których rozwój z pewnością ma lęk przed zakażeniem, lockdown, poczucie osamotnienia podczas izolacji, a także strach przed problemami finansowymi. Natężenie zmian w psychice podczas pandemii jest różne – od zaburzeń koncentracji i bezsenności do zaburzeń lękowych czy depresji. Alarmujące są też wyniki badań prowadzonych w Wielkiej Brytanii, USA i Grecji, które wykazały, że podczas pandemii COVID-19 odsetek samobójstw wzrósł aż o 60%.
W Stanach Zjednoczonych zanotowano wzrost konsumpcji alkoholu o 14%. Zaobserwowano również wzrost sprzedaży alkoholu o 54% w sklepach stacjonarnych i aż o 262% w sklepach internetowych, w porównaniu z rokiem 2019. Nie wygląda to lepiej u naszych sąsiadów z zachodu – aż 34,7% Niemców zgłasza większe spożycie alkoholu od momentu wprowadzenia w kraju lockdownu. Częściej po kieliszek sięgali także Grecy (20,7%), Australijczycy (20,9%) czy Belgowie (30,3%). Choć skala problemu jest zróżnicowana, nie można kwestionować powagi sytuacji.
Co ciekawe, niektóre kraje, takie jak Republika Południowej Afryki, Tajlandia czy Indie, zdecydowały się na całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Nowe przepisy miały na celu przede wszystkim ograniczenie spotkań towarzyskich oraz odciążenie służby zdrowia poprzez spadek liczby zatruć alkoholowych, wypadków oraz incydentów przemocy po alkoholu.
Jak powszechnie wiadomo, większość płynów do dezynfekcji rąk czy powierzchni zawiera wysokie stężenie alkoholu. Niestety, może to doprowadzić niektóre osoby do mylnego wniosku, że spożywanie alkoholu stanowi profilaktykę zakażeń koronawirusem. W rzeczywistości można zaobserwować odwrotną zależność – osoby regularnie nadużywające alkoholu są bardziej narażone na zakażenie SARS-CoV-2 i intensywniejszy przebieg choroby.
Alkohol wpływa negatywnie na funkcjonowanie układu odpornościowego na wielu płaszczyznach. W tym temacie szczególnie istotny jest fakt, że nadmierna konsumpcja alkoholu sprzyja zapadalności na choroby układu oddechowego, wliczając w to zapalenie płuc, gruźlicę czy zespół ostrej niewydolności oddechowej (ARDS). Nie należy zapominać, że do tej grupy chorób zalicza się również COVID-19.
Za obniżenie odporności związane z długotrwałym nadużywaniem alkoholu odpowiada między innymi:
Jak wzmocnić swoją odporność podczas pandemii? Przede wszystkim warto ograniczyć spożycie alkoholu, a najlepiej całkowicie wyeliminować wszelkie używki. Po długotrwałym ciągu alkoholowym bądź suto zakrapianym weekendzie warto dodatkowo sięgnąć po odtrucie alkoholowe. Odpowiednio dobrane kroplówki nie tylko poprawią samopoczucie, ale przede wszystkim uzupełnią niedobory ważnych witamin i antyoksydantów.